środa, 6 lutego 2013

PD: Bell, Lip tint nr 5. :)

Hej! :)

Bezsenność. Straszna sprawa. Chociaż wczoraj się przydała, przynajmniej poduczyłam się na egzamin. Miałam małą rozterkę, czy na pewno pisać o tej porze, czy sobie odpuścić. Ale pamiętam, że przy okazji posta o zakupach prosiłyście o swatch tudzież recenzję Lip Tintów marki Bell. A więc, tadam! Przed Paniami numer 5. :)


Bohater: Bell, Permanent Make-Up Lip Tint w kolorze nr 5.

Od producenta: "Formuła kosmetyku typu "long lasting" sprawia, że kolor trzyma się niezwykle długo od momentu aplikacji. Specjalne składniki barwią naskórek ust, co gwarantuje efekt przypominający makijaż permanentny. Wybrany kolor po prostu "wtapia się" w usta po aplikacji, zapewniając długotrwały makijaż. Kosmetyk nie ściera się z ust, dzięki czemu nie pozostawia nieestetycznych śladów np. na szklance czy kieliszku. Innowacyjna, lekka formuła, pozbawiona olejków i wosków, gwarantuje też całkowicie nowy, satynowy efekt. Usta wyglądają niezwykle świeżo, naturalnie i kusząco. Dodatkowym atutem jest specjalnie dopasowany aplikator, który umożliwia precyzyjne rozprowadzenie formuły produktu na ustach." [źródło]


Opakowanie: Błyszczykowa tubka z "symulacją" koloru na uchwycie/zakrętce i oznaczeniem numerycznym koloru na szczycie.



Aplikator: Typowa gąbeczka, którą najczęściej spotykamy przy błyszczykach, może odrobinę sztywniejsza.

Zapach: Taki lekko... Owocowy? Coś w stylu gumy balonowej.

Kolor: Intensywny róż. Poniżej próbka koloru na dłoni, nie mazałam bardziej, bo z plamami po próbach w drogerii chodziłam dwa dni. :p


Konsystencja: Lekka, dość wodnista, dzięki niej produkt łatwo ślizga się po ustach.

Działanie: Produkt spełnia działanie tzw. "farbki do ust". Będąc cały dzień w domu sprawdzałam jego trwałość. Normalnie jadłam, piłam. Trzymał się co najmniej 6 godzin. Po jakichś trzech, może czterech godzinach, zaczął się ścierać, pozostawiając niezbyt estetycznie wyglądające plamy. Przy zastosowaniu pomadki ochronnej pod produkt, można uniknąć tego efektu. Jak każdy produkt do ust o matowej formule, potrafi brzydko podkreślić wysuszone skórki, więc zdecydowanie polecam zastosowanie pomadki ochronnej. Chwilę po aplikacji delikatnie mrowi w usta, można wyczuć, że "wżera się" w naskórek. 



Moja opinia: Mnie produkt odpowiada. Za niską cenę mamy trwały kosmetyk do ust o dość dobrej jakości, ALE stosowany z pomadką ochronną. Bardzo podoba mi się kolor, intensywny, malinowy róż. Posiadam jeszcze jeden, nr 4, ale o nim kiedy indziej. :) 


Cena: ok. 10 zł.
Wybór kolorów: 6.
Gdzie dostaniemy? Tam, gdzie dojrzymy szafy Bell. Jeden kupiłam w Drogerii Natura, drugi w Hebe.

Pozdrawiam cieplutko! :)

14 komentarzy:

  1. no no jak ślicznie :) piękne usteczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. one są świetnie napigmentowane! trzymają się i trzymają!:P sliczny kolor ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ładny kolor! :) muszę ich poszukać - tinty to coś co cenię sobie przeogromnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to przede wszystkim za trwałość, bo ten miniproblem z wysuszaniem można łatwo wyeliminować pomadką ochronną. :)

      Usuń
  4. Ja mam na razie 4 ale 5 też chcę bo jest boska:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolor rzeczywiście prześliczny. No i ten słodki buziaczek na koniec.... ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. ładny kolor, opakowanie przypomina podobny produkt ale chyba z maybelline ;)

    OdpowiedzUsuń

Tu Natalia :)
Każdy komentarz, który tutaj umieszczacie, jest przeze mnie czytany. Jeśli zadacie pytanie - odpowiem na nie pod postem, na którym nawiązaliście rozmowę. Bardzo proszę jednak, żeby nie umieszczać tutaj wpisów w stylu "zapraszam do mnie". Takie komentarze będą usuwane. Nie wpływają one na to, że do Was zajrzę. Podglądam moich obserwatorów, a jeśli zainteresują mnie ich wpisy, to odwzajemniam obserwację.
Pozdrawiam serdecznie. :)