wtorek, 23 października 2012

Pamiętnik Panny Młodej. #3.

Hej!

Po dłuższej przerwie czas na szybkiego news'a, który dołączy do serii. :)

Znalazłam JĄ. Jedyną, wymarzoną suknię ślubną. Wybrałam model, od którego do tej pory trzymałam się z daleka, a na który Ewa (:*) bardzo mnie namawiała. I słusznie, bo gdy tylko zobaczyłam ją na sobie w lustrze w salonie, wiedziałam, że będzie moja. :)

Napięcie rośnie? Zaraz Wam Ją pokażę. :)

[źródło]
[źródło]
Przy czym trzeba dodać kilka słów uzupełnienia. Moja suknia będzie na trochę mniejszym "kole". I właśnie tylko w mniejszym się widzę. Dodatkowo, będę miała na sobie koronkowe bolerko z dekoltem w łódkę i rękawkami prawie do łokcia - marzenie o koronce będzie spełnione. :)

Pozdrawiam cieplutko! :)

niedziela, 21 października 2012

Makijaż: złotko i granatowa kreska. :)

Hej! :)

Chyba zacznę pisać posty na zapas, bo moje lenistwo w głowie się nie mieści. :p Wszędzie widzę cyferki (liczę wnioski w Wydziałowej Komisji Stypendialnej) i na widok liczby postów napisanych w listopadzie robi mi się słabo, wracam do domu codziennie przed 19. A wieczorem i tak mnóstwo roboty, wtedy już nie wiem, jak się nazywam. :p

Ten makijaż miałam pokazać Wam już w minionym tygodniu. Ale zapomniałam, standard. :p Niby nic specjalnego, taki tam cień na całej powiece i kreseczka. Mimo tego czułam się w nim doskonale. 

Kosmetyki wykorzystane do makijażu oczu to: baza pod cienie z serii Colour Arts, Essence; cienie z palety Sleek Storm (średnie złoto i metaliczny granat do wykonania kreski) oraz tusz do rzęs Super Magnify z Avon'u.

Kosmetyki wykorzystane do makijażu twarzy to: podkład Anti - Spot Moisturizing Make Up, Essence; korektor Stay All Day Concealer, Essence; Fix & Matte! Translucent Loose Powder, Essence; Eyebrow Kit, E. L. F.; LE A New League Multi Colour Bronzing Powder, Essence; Defining Duo Blush, 010 Raspberry Ice Cream, Catrice. 






Pozdrawiam cieplutko! :)

niedziela, 14 października 2012

Okularnica. :)

Hej!

Witam Was w to dość chłodne przedpołudnie. Na dziś przygotowałam recenzję okularów, które otrzymałam w ramach współpracy ze sklepem internetowym Firmoo.com



Najpierw kilka słów na temat mojej przygody z okularami. Noszę je od pierwszej klasy podstawówki (o mamusiu, jak dawno to było... :p). Okazało się, że mam niewielką wadę, która jednak będzie się rozwijać aż do pełnego "wyrośnięcia" moich oczu. Zaczęłam od okularów -0,75 (L) i -1 (P). Do mojej osiemnastki wada podskoczyła aż do -3,75 (L) i -4,25 (P). Teraz wada stopniowo się zmniejsza, o jakieś 0,25 dpi na rok. 
Pod koniec gimnazjum zdecydowałam się na założenie soczewek kontaktowych, zawsze jednak w szufladzie, "na zaś", jest zapasowa para okularów. Oj, przydaje się, gdy zapas soczewek "nagle" się skończy, bądź mam zapalenie spojówek (czasem się zdarza). Moje rezerwowe okulary były już tak zużyte, że w sumie bez żadnych oporów odpisałam na maila, którego otrzymałam od przesympatycznego Antonia. Rozwiał moje wszystkie wątpliwości i z bogatej oferty sklepu wybrałam ten model, ale w kolorze niebieskim. 


Wypróbowałam wiele par okularów, naprawdę, ale te przyjemnie zaskoczyły mnie swoją jakością. Zauszniki są dodatkowo wzmocnione.


W paczuszce, poza okularami i sztywnym etui, znalazłam także materiałowe etui, zapasowe śrubki i śrubokręt w formie breloczka. Co prawda optyk jest całkiem niedaleko, ale cóż za ułatwienie, gdy nie muszę za każdym razem do niego wędrować, kiedy poluzuje mi się śrubka. :)




Z okularów jestem naprawdę zadowolona. Warto wspomnieć, że przy pierwszych zakupach w Firmoo płacimy jedynie za przesyłkę. Warto skorzystać, gdyż wiadomo, że w Polsce para okularów to wydatek około dwustu złotych (tak zazwyczaj płaciłam). :)
No dobra, teraz czas na kilka zdjęć z moimi wygłupami. :p






Do następnego! :)

niedziela, 7 października 2012

Pieczemy! Chlebek bananowy z kokosem i czekoladą.

Hej!

Dziś, ku radości Atiny i Kolorowego Pieprzu, będzie pieczenie. Pokażę Wam też kilka gadżetów, które ułatwiają zabawę w kuchni. Tak, traktuję gotowanie i pieczenie jako zabawę. I wiecie co? Uwielbiam ją! :)



Chlebek bananowy z wiórkami kokosowymi i kawałkami czekolady.
(inspiracja: klik! , zmiany własne)

Składniki:
2 filiżanki mąki
1/2 filiżanki wiórków kokosowych
3/4 filiżanki cukru
1 i 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki soli
3 średnie banany
1/4 filiżanki jogurtu naturalnego
2 jajka 
6 łyżek roztopionego masła
1 opakowanie cukru waniliowego
tabliczka mlecznej czekolady

Przygotowanie:
W dużej misce mieszamy składniki sypkie, czyli mąkę, wiórki kokosowe, sodę oczyszczoną, sól i cukry. W drugiej, mniejszej, rozgniatamy na papkę banany, po czym dodajemy do nich jajka i mieszamy widelcem. Następnie dodajemy pozostałe składniki płynne, czyli jogurt i roztopione masło. 
Wrzucamy składniki mokre do suchych, mieszamy, aż się połączą, po czym dodajemy pokrojoną na drobne kawałeczki czekoladę i znów mieszamy.
Nagrzewamy piekarnik do 175st. 
Wykładamy ciasto do wysmarowanej masłem i osypanej bułką tartą foremki "chlebowej" (tudzież babkowej :p). Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok. 1 godziny, do "suchego patyczka".
Życzę smacznego! :)

A teraz część o gadżetach. Pewnie zastanawiacie się, jak uniknąć zabawy w "filiżanki" z anglojęzycznych przepisów. No jasne, można bawić się w odmierzanie "ile to 1/4 filiżanki" porównując filiżankę ze szklanką. Otóż w TkMaxx'ie znalazłam bardzo przydatny gadżecik. :)



Takie miarki zdecydowanie ułatwiają zadanie. Kosztowały niecałe 11zł. I nie marnuję czasu na wymierzanie filiżanek na szklanki ani na gramy. :)


Kolejny gadżet to silikonowa szpatułka do wybierania ciasta z miski, mieszania i równomiernego układania ciasta w blaszce. Dzięki niej nie zostaje w misce połowa ciasta (chociaż lubię oblizywać miskę :p), a całość bezpiecznie ląduje na blaszce. Kosztuje na pewno poniżej 10zł. 


Jeżeli chodzi o blaszki, to do wypieku chleba i ciast "babkowych", jak to, na które przepis zamieściłam, używam niewielkiej keksówki. W Tesco kupiłam od razu dwie, kosztowały ok. 5.5zł. 


Teraz będę się chwalić. Mam na razie jedynie dwa zestawy takie, jak na powyższym zdjęciu. Planuję dokupić jeszcze kilka, żeby skompletować 6-cio osobowy zestaw obiadowo-deserowy. Zauroczył mnie dość nietypowy kształt filiżanki i uroczy ptaszek na talerzyku. ;) Wszystkie "części składowe" można dostać w Home&You, już nie pamiętam, ile zapłaciłam. 

Pozdrawiam Was cieplutko!
Natalia.

sobota, 6 października 2012

Ktoś w ogóle zauważył, że mnie nie ma? :(

Hej!

Oj, daaaawno mnie tutaj nie było. Powodów było mnóstwo, a najważniejszy to po prostu brak czasu. Chyba mam skłonności do znikania i wracania. 

No dobra, ale skoro już tu jestem, mam nadzieję, że na dłużej, to poopowiadam Wam, co u mnie słychać. :)
Październik się zaczął, więc czas wrócić na zajęcia. Uwielbiam moją studencką paczkę, więc szalenie się stęskniłam za całą ekipą. Wrócił od razu i humor, i chęci. 
Co do ślubu. Postanowiliśmy przesunąć o tydzień termin. Najzwyczajniej w świecie dopasowaliśmy się do terminu zespołu, który ma nam umilać zabawę. Bez problemu załatwiliśmy przesunięcie terminu w lokalu i w kościele. Znaleźliśmy też fotografa. Jeśli któraś jest chętna do obejrzenia jego zdjęć i jest obecna na "twarzoksiążce", to proszę bardzo - klik!. Jest genialnym fotografem, a już na pewno jest wart pieniążków, które w niego wpakujemy. :p
Centymetry dalej lecą, ale z racji tego, że codziennie mam zajęcia do 18.30, to jest mi ciężko ćwiczyć. Dodatkowo, we wtorki mam siatkówkę, a w środy - uwaga uwaga - kurs tańca. :D Postanowiliśmy się trochę podszkolić, gdyż oboje mamy prawie dwie lewe nogi do tańca, a przydałoby się jakoś zaprezentować na weselu. Za kurs 8-tygodniowy zapłaciliśmy po 120 zł, więc są to niewielkie pieniądze. Pierwsze wrażenia? Myślę, że będzie to świetna zabawa. ;)
Co jeszcze u mnie słychać? Przed rozpoczęciem roku akademickiego w sesjach kilkugodzinnych "siedziałam" na portalach kulinarnych i śliniłam się do monitora. Nie podołałam z drugim blogiem, więc teraz tutaj będę się z Wami dzielić kulinarnymi wytworami moich rąk. :)
Jeśli któraś  z Was byłaby zainteresowana, to od razu polecę kilka z takich portali, jeden będzie polski, pozostałe będą anglojęzyczne (zdarzą się tam jednak przepisy w innych językach):
i mój ulubiony - http://foodgawker.com/
Uwaga! Wejście na powyższe strony grozi zaślinieniem monitora! :)

Żeby się na nowo "wkręcić" w blogosferę, przygotowałam łatwy i przyjemny post, który będzie traktował o czym? O nowych zdobyczach, a jakże. :p


Tak, byłam w Naturze, porwałam połowę szafy Essence. Nie no, żartuję. Wzięłam jednego pewniaka, czyli korektor Stay All Day i trzy produkty raczej testowo, a także lakier (Nude Glam, 04 iced latte). Myślę, że niedługo naskrobię recenzje.
Szminka, którą okrywa świetne czerwone opakowanie, pochodzi z Avon'u, z kolekcji bodajże Little Red Dress, a jej odcień to Instant Mocha.





Baaardzo podoba mi się jej kolor, uważam, że świetnie do mnie pasuje. Ale to "wyjdzie w praniu", same ocenicie.

Postaram się pisać posty na zapas i pojawiać się tutaj w miarę regularnie, a przede wszystkim odwiedzać Wasze blogi, bo strasznie się za Wami stęskniłam! :)

Natalia :)