Oj, daaaawno mnie tutaj nie było. Powodów było mnóstwo, a najważniejszy to po prostu brak czasu. Chyba mam skłonności do znikania i wracania.
No dobra, ale skoro już tu jestem, mam nadzieję, że na dłużej, to poopowiadam Wam, co u mnie słychać. :)
Październik się zaczął, więc czas wrócić na zajęcia. Uwielbiam moją studencką paczkę, więc szalenie się stęskniłam za całą ekipą. Wrócił od razu i humor, i chęci.
Co do ślubu. Postanowiliśmy przesunąć o tydzień termin. Najzwyczajniej w świecie dopasowaliśmy się do terminu zespołu, który ma nam umilać zabawę. Bez problemu załatwiliśmy przesunięcie terminu w lokalu i w kościele. Znaleźliśmy też fotografa. Jeśli któraś jest chętna do obejrzenia jego zdjęć i jest obecna na "twarzoksiążce", to proszę bardzo - klik!. Jest genialnym fotografem, a już na pewno jest wart pieniążków, które w niego wpakujemy. :p
Centymetry dalej lecą, ale z racji tego, że codziennie mam zajęcia do 18.30, to jest mi ciężko ćwiczyć. Dodatkowo, we wtorki mam siatkówkę, a w środy - uwaga uwaga - kurs tańca. :D Postanowiliśmy się trochę podszkolić, gdyż oboje mamy prawie dwie lewe nogi do tańca, a przydałoby się jakoś zaprezentować na weselu. Za kurs 8-tygodniowy zapłaciliśmy po 120 zł, więc są to niewielkie pieniądze. Pierwsze wrażenia? Myślę, że będzie to świetna zabawa. ;)
Co jeszcze u mnie słychać? Przed rozpoczęciem roku akademickiego w sesjach kilkugodzinnych "siedziałam" na portalach kulinarnych i śliniłam się do monitora. Nie podołałam z drugim blogiem, więc teraz tutaj będę się z Wami dzielić kulinarnymi wytworami moich rąk. :)
Jeśli któraś z Was byłaby zainteresowana, to od razu polecę kilka z takich portali, jeden będzie polski, pozostałe będą anglojęzyczne (zdarzą się tam jednak przepisy w innych językach):
i mój ulubiony - http://foodgawker.com/
Uwaga! Wejście na powyższe strony grozi zaślinieniem monitora! :)
Żeby się na nowo "wkręcić" w blogosferę, przygotowałam łatwy i przyjemny post, który będzie traktował o czym? O nowych zdobyczach, a jakże. :p
Tak, byłam w Naturze, porwałam połowę szafy Essence. Nie no, żartuję. Wzięłam jednego pewniaka, czyli korektor Stay All Day i trzy produkty raczej testowo, a także lakier (Nude Glam, 04 iced latte). Myślę, że niedługo naskrobię recenzje.
Szminka, którą okrywa świetne czerwone opakowanie, pochodzi z Avon'u, z kolekcji bodajże Little Red Dress, a jej odcień to Instant Mocha.
Baaardzo podoba mi się jej kolor, uważam, że świetnie do mnie pasuje. Ale to "wyjdzie w praniu", same ocenicie.
Postaram się pisać posty na zapas i pojawiać się tutaj w miarę regularnie, a przede wszystkim odwiedzać Wasze blogi, bo strasznie się za Wami stęskniłam! :)
Natalia :)
Mam szminkę Instant Mocha i uwielbiam ją. Ma wspaniały, intensywny odcień przy czym nie jest jaskrawa. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :) Ja poluję jeszcze na Carnation Cream. Ma świetny odcień. :)
UsuńPrzygotowania pełną parą :)
OdpowiedzUsuńMam iced latte - na paznokciach prezentuje się bardzo elegancko - miejmy nadzieję, że Ty też będziesz zadowolona :)
Już jestem zadowolona, ten lakier ma piękny kolor. Tylko ta trwałość... Muszę coś z nią wykombinować.
UsuńŚliczny te kolor szminki :)
OdpowiedzUsuńO tak, postaram się pokazać Wam ją w najbliższym czasie na ustach. ;)
Usuńja zauważyłam, że Cie nie ma, a i czekam na kulinarne posty:)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńChyba Cię wyczułam, bo dziś przy pieczeniu zrobiłam kilka zdjęć. Być może już jutro coś wrzucę. ;)
Jeeeeescccc! Przepisyyyy:)
OdpowiedzUsuńPieprzu, sprawiłaś, że poczułam się odpowiedzialna za zaspokojenie kubków smakowych blogosfery. :D
UsuńZaaaaakupy! :)
OdpowiedzUsuńszminka wydaje się być ciekawa
Ja zauważyłam :-)
OdpowiedzUsuń