Tytuł podejrzany? A gdzie tam, można się domyśleć o co chodzi. ;)
Trzy lata temu, gdy poznałam mojego Narzeczonego, byłam sportową maniaczką - grałam w koszykówkę, fitness, bieganie... Ile ważyłam? 53 kg przy wzroście 1,73 m. Czułam się genialnie, mogłam wszystko. Jak to wyglądało w praktyce? Proszę bardzo, oto dowody.
lato '08
Boże Narodzenie '08
No ale wiadomo - skoro marudzę, to coś poszło nie tak. We wrześniu '07 skręciłam nogę w kolanie, był dwutygodniowy gips. Jasny skutek - koniec kariery sportowej. Okazało się, że pojawiły się powikłania. w październiku '08 miałam zabieg - artroskopię. Okazało się, że mam coś z kolanem (nazwy schorzenia przytaczać nie będę, za głowę byście się złapały). Jeszcze lepsza diagnoza - dwa tygodnie leżenia w łóżku, chodzenie przez miesiąc o kuli, żadnego wysiłku, o sporcie na długi czas mogłam zapomnieć. Szybko przybrałam na wadze, dobiłam (o zgrozo!) do 77 kg. W praktyce wyglądało to tak.
Okrągła mordka, do kompletu bicepsik (a jakże, mięciutki), o udach nie wspomnę... Rozstępy, cellulit... Biust 3 literki większy (tego akurat za wadę nie uznaję. :D)... Spodnie z rozmiaru 27 skoczyły do 32, w porywach 33. Bluzki? Z S do L. Po ujrzeniu dwóch siódemek na wadze wzięłam się za siebie. A zrobiłam to miesiąc temu, po obejrzeniu filmiku KatOsu. Strasznie się zmobilizowałam. Zero słodyczy, ruch... Wybrałam się do lekarza, musiałam poradzić się co do sportu.
Po miesiącu? 4 kg mniej, lepsze samopoczucie, na wf zapisałam się na ukochaną koszykówkę, planuję też fitness w klubie osiedlowym (torunianki - tylko 30 zł za miesiąc!). Od miesiąca nie tykam słodyczy. Tylko piekę dla najbliższych, bo to uwielbiam! Poprawił się stan mojej cery, z super-tłustej zmienia się w mieszaną, pojawia się dużo mniej wyprysków. I nie głodzę się - jem co najmniej 5 posiłków dziennie, gdy mam ochotę na coś słodkiego, sięgam po jabłko lub marchewkę. Nie słodzę kawy ani herbaty, wyniki badań mam doskonałe (kiedyś miałam problemy z niską hemoglobiną). Pod lustrem powiesiłam sobie papierową miarę, na której zamalowuję kolejne tracone kilogramy (1 kg = 1 cm). No i mam mobilizację - przecież muszę perfekcyjnie wyglądać w sukni ślubnej, wiadomo! ;) Cel? Waga poniżej 60 kg. Ale zdrowo, bez pośpiechu.
Będziecie ze mną?
Pozdrawiam cieplutko w ten chłodny dzień,
Motylica. :*
najważniejsze aby zdrowo wszystko było ;) jak najbardziej trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. Też do szczupłych nie należę, ale nie mam motywacji.
OdpowiedzUsuńja od zeszłego roku z rozmiaru 36 wskoczyłam na 38, w porywach 40. chcę zgubić 3-4 kilo...
OdpowiedzUsuńczasem tak bywa cos sie zmienia czasem nei mamy na to wplywu
OdpowiedzUsuńdasz rade trzymam kciuki:)
ale i tak powiem ze lepiej teraz wygladasz:)
Podziwiam Cię, Kochana. Na pewno dasz sobie radę, trzymam mocno kciuki! Ja z kolei mam odwrotny problem, z rozmiaru 36 spadłam na 34, za dużo stresu :(
OdpowiedzUsuńJa kiedyś ważyłam 68kg, teraz ważę 53 :) Trzymam kciuki! Dasz radę! :) Ważne, żeby czuć się dobrze :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki- je niestety nie mam silnej woli :(
OdpowiedzUsuńtrzymam za ciebie kciuki i zazdroszczę samozaparcia :)
OdpowiedzUsuńa tak serio to bardzo podobasz mi się w wersji bardziej wypasionej - ja jednak wolę ciałko :) no, jak to pączek! ale jeśli źle się czujesz, to kibicuję ci jak tylko mogę :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne jest to, że masz pojęcie o tym, nie popadasz w manię szybkiego odchudzania, tylko chcesz zrzucić kilogramy powoli i zdrowo. Super, że podchodzisz do tego z głową :)
Powodzenia! Ja nigdy nie byłam typem sportsmenki, ale rozumiem, że taka kontuzja musiała być dla Ciebie trudnym doświadczeniem... Muszę przyznać, że poza kwestią sportu mam niemal taką samą sytuację jak Ty, tylko że ja dopiero teraz zaczynam się odchudzać - mam nadzieję, że uda mi się tak jak Tobie :) Poza tym czuję w kościach, że niedługo na moim palcu też pojawi się pierścionek zaręczynowy (Luby wysyła sygnały ;D) więc motywację też mamy podobną! :)
OdpowiedzUsuń