Jejku, nie mogę nacieszyć się tym wspaniałym słoneczkiem. Oczywiście z bezpiecznego miejsca, czyli z domku, bo na zewnątrz mrozi ostro. Stałym towarzyszem jest kubek gorącej herbaty. :)
Dzisiejszą recenzję obiecałam Niecierpkowi już wczoraj, ale nauka mnie pochłonęła, wysysając ze mnie wszelkie siły twórcze. Więc post dzisiaj. :)
Pochłonęła mnie mania zużywania zapasów kosmetycznych, więc w końcu wzięłam się za kupione jeszcze (!) latem Masło do ciała - Granat firmy Bielenda. Oto bohater posta:
WIZUALNA STRONA PRODUKTU:
Masło mieści się w różowym, plastikowym pudełku, dodatkowo jest otoczone kartonikiem, na którym opisane są właściwości produktu i jego skład. Opakowanie jest lekkie, wielokrotnie "fruwało" po pokoju, nie doznało jednak żadnych uszczerbków. Dodatkowo zabezpieczone było czymś na kształt pazłotka, które trzeba było oderwać, aby dostać się do produktu.
(zachęcam do powiększenia zdjęcia, aby zapoznać się z obietnicami producenta)
KONSYSTENCJA:
Gęsta, typowo "maślana". Przyjemnie rozprowadza się po ciele.
ZAPACH:
Mmm, to jest to! Zapach jest dość intensywny, ale nienachalny. Dość długo utrzymuje się na skórze. Smaruję się nim co wieczór, czekam, aż się wchłonie i dopiero wtedy wskakuję pod kołdrę, a mimo to pościel "przesiąkła" zapachem. Bardziej określiłabym zapach jako owocowo-kwiatowy, niż typowo owocowy. Odrobinę przypomina zapach Nina Niny Ricci.
KOLOR:
Delikatnie różowy. Podoba mi się. Chociaż nie wiem, czy mam on tu w ogóle jakiekolwiek znaczenie. :p
APLIKACJA:
Bardzo przyjemna, produkt nie opiera się przy wmasowywaniu w skórę, dość szybko się wchłania.
DZIAŁANIE:
Doskonale nawilża skórę. Zimą szczególnie mam problemy z suchymi kolanami i łokciami, odsłonięte partie ciała są wyjątkowo narażone na klimatyzację (wiadomo, w pomieszczeniu, w którym jest gorąco, nie będę siedziała w pięciu swetrach). Gęste masło do ciała doskonale się wtedy sprawdza.
PLUSY / MINUSY:
Plusy:
Plusy:
- świetna konsystencja,
- ładny, długo utrzymujący się zapach,
- opakowanie odporne na wszystko (:p),
- doskonale nawilża,
- pozostawia delikatną "ochronkę" na ciele,
- przyzwoita cena (~13 zł),
- dość wydajny (ja połowę swego opakowania oddałam siostrze - przygotowuję się na nowe wspaniałości ;) ),
- dostępność - znajdziemy je w każdej drogerii i hipermarkecie typu Real, Carrefour...
Minusy:
- hm, nie widzę? No, może to oczorypne opakowanie. Ale dzięki niemu przynajmniej nie zgubię produktu w czeluściach pokoju.
STOSUNEK CENY DO POJEMNOŚCI / JAKOŚCI:
Tak jak wyżej wspomniałam - za ~13 zł mamy przyzwoity produkt, który służyć nam będzie około miesiąca. Należy go zużyć 12 miesięcy po otwarciu. Jeśli zużyję zapasy, pewnie skuszę się na inne wersje zapachowe. Polecam!
W roli tła wystąpiła brzoskwiniowa apaszka, którą dostałam w prezencie od Babci, Babcia jako rodzinny obieżyświat nabyła ją we Florencji. ;)
W najbliższym poście pewnie odpowiem na Tag "Nigdy nie wychodzę z domu bez...", do którego nominowały mnie Mallene i Shinodka. :)
Czy Wy też macie problemy z blogrollami? Nie dość, że nie mogę żadnych blogów dodać, to nie mogę też usunąć tych, które przestały mnie interesować bądź wymarły. Macie sposób na to, jak "ugryźć" ten problem?
Pozdrawiam Was serdecznie,
oczy łzawią, ale opos zachęca:D
OdpowiedzUsuńsłońce słońcem ale jaki mróz..
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu wytestować masełko jakieś:)
Czas najwyższy! ;)
Usuńnigdy nie miałam żadnego masła do ciała, ale coraz bardziej mnie zachęcają.
OdpowiedzUsuńWg mnie są konkretniejsze niż balsamy, ja wolę właśnie masła. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńuwielbiam masła do ciała a ta recenzja jest hmm zachecajaca;)moze sie skusze jak zuzyje zapasy:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ale apetycznie wygląda! Opakowanie jest świetne! Z przyjemnością spróbuję :)
OdpowiedzUsuńzachęciłaś mnie:) chyba wypróbuję.. co do blogrolla, to ja jakiś czas temu też nie mogłam usunąć nic, ale dzisiaj się udało. wejdź w projekt> w gadżetach znajdź blogi i skonfiguruj. powinno się udać:)
OdpowiedzUsuńNie wyszło. :/
UsuńMiałam go ostatnio kupić,ale w osttaniej chwili się powstrzymałam, w sumie to był dośc drogii bo coś ok 16 zł w Kauflandzie go widziałam. Poszukam moze gdzieś taniej go znajdę.
OdpowiedzUsuńbardzo mnie ciekawi to masło
OdpowiedzUsuńZachęcająco wygląda :) chociaż nie znoszę różowego, to i tak chętnie bym wypróbowała :D Uwielbiam takie długo utrzymujące się, owocowe zapachy :)
OdpowiedzUsuńCiekawe:) Może się skuszę!
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mam żadnego problemy z blogrollem :]
Zapraszam do mnie^^
Używałam i wspominam z wielkim sentymentem :)
OdpowiedzUsuńzapewne się skuszę na niego, bo uwielbiam owocowe zapachy ;) a jeszcze ta cena! zachęciłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś mialam ochotę na ten produkt
OdpowiedzUsuńja jestem różowa dziewczyna więc do mnie ten kosmetyk jak najbardziej trafia :)
OdpowiedzUsuńO! właśnie szukałam recenzji kosmetyków z tej serii, z pewnością skuszę się niedługo :) wygląda na mega wydajne :)
OdpowiedzUsuńMiałam go kiedyś :) Polecam ;*
OdpowiedzUsuńmnie niestety wg nie odpowiada zapach, za słodko, za mdło :(( ale samo działanie b. dobre :))
OdpowiedzUsuńfajnie, że nie tylko ja mam takie odczucia wobec tego pudru. upewnia mnie to w tym, że zdecydowanie przy nim zostanę :) pozdrawiam ciepło!
A mi się to różowe opakowanie bardzo podoba :D
OdpowiedzUsuń