poniedziałek, 30 stycznia 2012

#102. Ho ho, styczniowe denko. ;)

Witajcie! :)

Nie wiem, czy pisałam o tym w noworocznych postanowieniach, ale postanowiłam zabrać się za "Projekt Denko", bo na moich półkach jest ma - sak - ra. Pełno otwartych kosmetyków, przez które nie ma miejsca na nowe. Pędzę do Was ze sprawozdaniem styczniowym, gdyż miesiąc już się kończy.


Od lewej w szeregu stoją:
- Isana, Dezodorant w sprayu Exotic - nie potrzebuję super-silnej ochrony przed potem, używam Blokera Ziaji, więc te tanie dezodoranty Isany jak najbardziej się u mnie sprawdzają. Nie zostawiają białych plam na ubraniu, dają radę na intensywnej grze w koszykówkę.

- Clean & Clear, Oczyszczający tonik przeciw wągrom - zdecydowane NIE! dla tego produktu. Śmierdzi alkoholem, do twarzy użyłam go kilka razy, sprawdził się do czyszczenia i innych pierdółek. Zaprawdę nie polecam (no chyba, że szukacie czegoś do czyszczenia mebli).

- Original Source, żel pod prysznic Raspberry & Vanilla Milk - uwielbiam! Za zapach, identyczny z lizakowym, za świetne nawilżenie skóry, długo utrzymujący się zapach. Polecam!

- Mexx Wild, EDT, 20 ml - zapach, który lubię. Mocny, drzewno - korzenny, trochę słodki. Ale o nim będzie osobny post, już mam zdjęcia.

- Joanna, Odżywka wzmacniająca do włosów cienkich, delikatnych, ze skłonnością do wypadania, ekstrakt ze skrzypu i rozmarynu - używałam razem z Babcią, jej włosy są cienkie i delikatne, a moje ze skłonnością do wypadania. I powiem tak - szału nie ma. Zapach dla mnie nie do zniesienia... Zbyt ziołowy.

- Original Source, piana do kąpieli Mango & Macadamia - zapach cudowny, ale produkt bardzo mało wydajny. No i piana niezbyt długo się utrzymuje. Ale, jak mówią, darowanemu koniowi... (wygrałam u Orlicy ;)).

- Ziaja, De-makijaż, Dwufazowy płyn do demakijażu oczu - lubię! Co prawda produkt nie jest zbyt wydajny, ale za te kilka złotych można kupować go często. Doskonale usuwa makijaż, nawet żelowe eyelinery.

- Isana, migdałowy zmywacz do paznokci - stały gość w mojej kosmetyczce, radzi sobie z każdym lakierem, nie morduje moich paznokci, do tego taniusi.

- Gliss Kur, Ultimate repair, Ekspresowa odżywka regenerująca - po drugiej butelce mogę powiedzieć, że poza pomocą przy rozczesywaniu to szału w sumie nie robi. Ładnie pachnie. :]

To by było na tyle. A, jeszcze. Mamy już termin ślubu i zaklepany lokal. ;)

Pozdrawiam cieplutko,



sobota, 28 stycznia 2012

#101. Owłosiony post. ;)

Witam serdecznie!
Czy u Was też jest tak mroźno i słonecznie? Zima w końcu nadeszła. Lubię ją tylko dlatego, że właśnie zimą mam urodziny. ;)
A tymczasem zapraszam na historię moich kłaczków. :)


Moje włosy przeszły WSZYSTKO. Od długości "po tyłek" do długości "na chłopczycę". Od brązu, rudości, intensywnych czerwieni, po blond - od ciemnego do jaśniutkiego. Najlepiej jednak czułam się w jasnym blondzie. O, takim:


To zdjęcie sprzed dwóch lat. Moje "zblondzenie" nie zatrzymało się jednak w odpowiednim momencie, często skracałam włosy, bo były bardzo zniszczone. Kolor też w końcu przeszedł wszelkie granice, zeszłej Wielkanocy miał się tak:


Więc co zrobiłam? Obcięłam, zafarbowałam na ciemny blond, który wyszedł jak brąz. Nie było fajnie. :/ Pokazywałam Wam kolor tutaj:


Zdecydowanie mi to nie odpowiadało, zaczęłam więc powolny powrót do jasnego blondu. Nie chcę męczyć włosów drastycznymi zmianami. Aktualnie moje włosy wyglądają tak:



Czyli długością sięgają ~5 cm za ramiona, mierzą od czubka do najdłuższego kosmyka 43 cm (nie wiem, czy dobrze zmierzyłam). Na drugim zdjęciu troszkę się schowały. A teraz zbliżenie na końcówki:


I moja ekipa pracująca:


Tak, wiem, że szampon zawiera SLS. Ale co zrobić, kiedy moim włosom służy? W pojemniczku po "Białym Jeleniu" jest olej od Orlicy, wydaje mi się, że to olej z pestek winogron. Od początku roku (zgodnie z postanowieniem noworocznym!) wcieram go w skalp i końcówki dwa razy w tygodniu, trzymam ok. dwóch godzin i zmywam. Myję włosy codziennie, niestety przetłuszczają się i po dwóch dniach bez mycia wyglądam po prostu źle. Olejku z Alterry jeszcze nie używałam, chcę najpierw zużyć ten od Orlicy. 
Zdecydowanie bardziej podobam się sobie (Adamowi też) w jaśniejszych włosach. Adam chce (pod wpływami zewnętrznymi, tzn. moimi ;)) sprezentować mi wizytę u fryzjera, który dopasuje do mnie farbę i idealny jasny blond. Hm, zobaczymy, jak to wyjdzie. 
Zainspirowana Orlicą i jej comiesięcznymi postępami w zapuszczaniu, także będę umieszczać takie posty. Widzę efekty po niecałym miesiącu olejowania włosów: są błyszczące i po prostu ładniejsze. Nie są zniszczone, wyglądają zdrowo. 

Używacie olejów? Jakie kosmetyki do pielęgnacji włosów mogłybyście mi polecić? :)

Pozdrawiam,

sobota, 21 stycznia 2012

#100! I nie opuszczę Cię... ;)

Witam wszystkich!
To już setny post! Chcę Wam baaaardzo podziękować za to, że od sierpnia jesteście ze mną. Za to, że mogę dzielić z Wami swoje zainteresowania, dawać trochę z siebie. Za to, że mogę poznać wiele wspaniałych osób, poznawać coraz dokładniej kosmetyczny świat. Dziękuję Dziewczynom, z którymi nawiązałam pocztowy kontakt, a więc Atinie i Niecierpkowi, a także Mallene, z którą wymianka jest już w intensywnych przygotowaniach. ;) Agato, dziękuję Ci za to, że nawiązałyśmy tak bliski kontakt. :)


A teraz wróćmy do posta. Aż do śmierci planuję trwać przy... Tuszu do rzęs Lancome Hypnose Precious Cells, który mam dzięki Niecierpkowi. :)



WIZUALNA STRONA PRODUKTU:
Tusz "przychodzi do nas" w uroczym, srebrzystym kartoniku, który sroczkom takim jak ja od razu rzuci się w oczy. Design bezpośrednio opakowania tuszu jest bardzo elegancki, czarny, ze złotymi zdobieniami. Szczoteczka jest zrobiona z klasycznych włosków, lecz ułożonych spiralnie. Teraz rzut oka na szczoteczkę, każde zdjęcie z innej strony: 




KONSYSTENCJA:
Tusz jest gęsty, kremowy, dokładnie taki, jak opisuje producent.


ZAPACH:
Typowy dla tuszu, ale nie jest zbyt nachalny. Po prostu jest. :p

Dość drastycznie (:p) - rzęsy bez tuszu:


KOLOR:
Intensywna, smoliście czarna czerń. :)

Jedna warstwa produktu na rzęsach:


APLIKACJA:
Na początku nie mogłam dogadać się ze szczoteczką. Ale już się lubimy, a przyjaźń się pogłębia. Szczoteczka na pewno zostanie ze mną, spróbuję nią nakładać inne tusze. Lekko odbija się na powiekach, ale można go bez problemu usunąć patyczkiem kosmetycznym, bez uszkadzania makijażu, gdyż wydaje mi się, że na skórze tylko się osadza, bo nawet nie rozmazuje się podczas usuwania "odbić".

Dwie warstwy tuszu:


DZIAŁANIE:
I tutaj pojawia się pytanie: dlaczego na KWC ma ocenę 3.34?! Nie mam zielonego pojęcia! Ten tusz jest niesamowity. Widzę: pogrubienie, wydłużenie i podniesienie rzęs. Czego chcieć więcej? Ano tego, żeby się nie osypywał. Nie osypuje się. Od kiedy go używam, nie mam problemu z przekrwionymi oczyma, który pojawia się, gdy tusz się osypuje. Nie podrażnia. Producent mówi o regeneracji rzęs. I, uwaga, JA TĘ REGENERACJĘ WIDZĘ! Rozumiem naturalne wypadanie rzęs, ale albo jestem ślepa, albo żadna rzęsa od dłuższego czasu mi nie wypadła. W dodatku widzę, że są grubsze (porównałam poprzednio wykonane zdjęcie dla zuchwałych, czyli bez tuszu na rzęsach). Nie skleja rzęs, efekt, który widzę, to więcej, niż satysfakcja. Już odkładam pieniążki na następne opakowanie. ;)


PLUSY / MINUSY:
Plusy:
  • elegancki design opakowania,
  • szczoteczka docierająca do każdej rzęsy,
  • pogrubienie, którego od tuszu zawsze wymagam najbardziej,
  • wydłużenie rzęs,
  • podniesienie rzęs,
  • lekka, kremowa formuła,
  • zauważalna regeneracja rzęs,
  • nie osypuje się i nie tworzy efektu pandy,
  • kolor: prawdziwa, smolista czerń,
  • nienachalny zapach.
Minusy:
  • myślałam, myślałam i wymyśliłam tylko i wyłącznie wysoką cenę.
  • po chwilę dłuższym namyśle dodaję delikatne odbijanie na powiekach, ale można je łatwo i bez uszczerbków w makijażu usunąć.
Zwróćcie uwagę na tę firankę, szczególnie widoczną przy oku  zakrytym nochalem. :p
Lubię to!

STOSUNEK CENY DO POJEMNOŚCI / JAKOŚCI:
Twoje szczęście, Niecierpku, że powiedziałaś, że kupiłaś go w promocji "2 za 1". Inaczej w ogóle bym dostała zawału. Tusz bez promocji jest drogi, z tego, co wyszperałam na Wizażu, kosztuje ~135 zł. W opakowaniu mamy 6.5 ml produktu. Ale jakość... Warta tych pieniędzy, naprawdę. Tak, jak powiedziałam wcześniej - odkładam pieniążki na następne opakowanie. Albo wyproszę u kogoś na urodziny. :p


Dziękuję Wam za to, że jesteście. I pozdrawiam serdecznie. :)


poniedziałek, 16 stycznia 2012

#99. Mini zakupy. ;)


Hej hej!
Aaale jestem contenta. Poszłam sobie na historię zaliczyć łacinę i wpadła pierwsza sesyjna piątka. Lubię to. ;)
Zakupy były środowe, ale dopiero dziś je obfotografowałam. W łazience schowała się odżywka to włosów, a w kosmetyczce fioletowy eyeliner z Sephory (9 zł!). A że już chyba zdążyłyście troszkę mnie poznać, to wiecie, że takie mini zakupy u mnie nie występują. :p Tak, tak. Tu też tak było. Nie pokazuję Wam części nagród w rozdaniu, czegoś do wymianki z Mallene oraz prezentu imieninowego dla Niecierpka. Se se se. ;)

Na pierwszy ogień - torba. Musiałam zmienić tę z posta o zawartości torebki -> klik!, na bardziej pakowną, taką, do której zmieści się mój Leon (tak, nazywam po imieniu bardzo prywatne sprzęty i roślinki, tutaj mowa o netbooku, Nokia to Klementyna, a dwa hibiskusy z parapetu to Roman i Stefan :p). A że promocje... No to wzięłam - Camaieu, ze 120 na 60 zł. Om nom nom. ;) Myślę, że sprawdzi się także na weekendowych wyjazdach, jest bardzo pojemna.


Zawitałam też do Sephory, gdzie skusiłam się na ciasteczkowy balsam i eyeliner, o którym mówiłam wcześniej, pokażę go przy okazji. Oczywiście, nie mogłam ominąć Rossmana. Tam kupiłam olejek (teoretycznie do ciała, praktycznie skończy na włosach ;)) i odżywkę Garniera - Granat i Drożdże Piwne, do włosów farbowanych. Taaakie mięciutkie włosy są po niej! :)


Uroczyście oświadczam, że jestem uzależniona od Inglota. Tyle na temat.


No dobra, to teraz wracam do sesji. W czwartek egzamin z włoskiego. Szkoda, że pisemny, lepiej mówię, niż piszę. :p

P.S. Macie może pomysł na setny post? Rozważę wszelkie propozycje. :)

Ściskam,

niedziela, 15 stycznia 2012

#98. Tanio, a dobrze. Błyszczyk Quiz.

Witajcie!
W końcu spadł śnieg! Tak, jestem z tych, które śnieg cieszy. No i cieszyłam się jak dzidzia, gdy rano zobaczyłam tyyyle śniegu za oknem. :)
Dzisiaj mam dla Was recenzję błyszczyku, który wpadł w moje łapki w wyniku współpracy z Quiz Cosmetics . Będę głównie słodzić, ostrzegam! :)


Aksamitna konsystencja nadaje ustom intensywny połysk i subtelny kolor. Nawilża i chroni usta przed wysychaniem i pierzchnięciem. Specjalna formuła zapobiega sklejaniu się ust, a przepiękny smakowy zapach potęguje przyjemność aplikacji.

WIZUALNA STRONA PRODUKTU:
Błyszczyk umieszczony jest w poręcznej fiolce o pojemności 5 ml. Po otrzymaniu produktu do testów byłam przekonana, że "zeberka" z uchwytu szybko będzie się ścierać, ale nadruk miło mnie zaskoczył, nieustannie pozostając na swoim miejscu. Do testów otrzymałam nr 32.


KONSYSTENCJA:
Bardzo gęsta, konturówka zdecydowanie nie jest potrzebna przy aplikacji. No i przez swą gęstość robi nieestetyczną "kreskę" między wargami.

ZAPACH:
Owocowy, megasztuczny. W smaku też dość nieprzyjemny.


KOLOR:
Na dłoni dość intensywny róż, na ustach daje delikatny kolorek i połysk.

APLIKACJA:
Aplikator jest dość mały (oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcie, zaktualizuję wpis, gdy takowe zrobię), ale w ogóle nie przeszkadza to w aplikacji produktu. Aczkolwiek nie ryzykuję aplikacji bez lusterka. ;)


DZIAŁANIE:
Niestety, utrzymuje się na ustach ok. godziny. Nie wysusza ust, ładnie je nawilża, nie podkreśla suchych skórek. Tutaj ogromny plus!

PLUSY / MINUSY:
Plusy:
  • "zeberka" nie do zdarcia,
  • niewielka pojemność - na pewno zużyjemy 5 ml produktu,
  • niska cena (w sklepie internetowym producenta ~2.50 zł),
  • nie wysusza ust,
  • nie podkreśla suchych skórek,
  • delikatny kolor, w sam raz na dzień.
Minusy:
  • nie wiem, jak wygląda dostępność poza sklepem internetowym, widziałam produkty Quiz w sklepie "made in China", aczkolwiek produkt jest "made in Poland",
  • skleja usta,
  • pozostawia nieestetyczną kreskę między wargami,
  • trwałość.
STOSUNEK CENY DO POJEMNOŚCI / JAKOŚCI:
Myślę, że w tej kwestii produkt wypada dość korzystnie - ~2.5 zł za 5 ml produktu, w dodatku mamy za tę cenę dość przyzwoity produkt. Na stronie producenta mamy do wyboru jeszcze siedem innych odcieni.


Dziękuję firmie Quiz Cosmetics za udostępnienie mi wyżej opisanego produktu do testów. Informuję, że ten fakt nie miał żadnego wpływu na powyższą recenzję. :)

Pozdrawiam Was serdecznie,





piątek, 13 stycznia 2012

#97. Wrażenia po wernisażu World Press Photo '11.

Dobry wieczór! :)
Przez kilka ostatnich dni tylko Was podglądałam, naprawdę nie miałam czasu na notkę. W wolnym czasie spałam. Tak, System Eliminacji Studentów Jest Aktywny. Baaaardzo intensywny czas. 
Znalazłam jednak czas, aby ze znajomymi wybrać się na wernisaż wystawy World Press Photo w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej ze znajomymi. I zaprawdę, powiadam Wam - nie żałuję. Dla Was kilka spośród nagrodzonych zdjęć, zainteresowanych zapraszam na stronę http://www.worldpressphoto.org , z tejże strony pochodzą poniższe zdjęcia. Tam też znajdziecie opisy zdjęć. 
Na pierwszy ogień - zdjęcie roku 2011.


Kilka pozostałych zdjęć:








Pozdrawiam Was serdecznie,

poniedziałek, 9 stycznia 2012

#96. I dajcie tu kobiecie wyprzedaż...

... i Inglota na drodze!
Witajcie!
Sesja zbliża się wielkimi krokami, a ja zamiast siedzieć nad włoskim, siedzę przy komputerze, bo nie mogę się oderwać od Waszych wpisów! :D
Wczoraj, wraz z siostrą, zawitałam do jednej z toruńskich galerii. Na szczęście miałam tylko stówkę w portfelu. Inaczej skończyłoby się to tragedią finansową, a w roli głównej ja, jako Antygona, która nie wie, co ma zrobić  w obliczu śmierci obu błękitnych Kazimierzów. A nawet ich rodzeństwa. :p
A skończyło się na bluzko - tunice z Camaieu. Z 80 na 40 zł. O, proszę. Tu jest:




A że jeszcze na drodze stoi Inglot... Nie sposób go ominąć bez kupienia czegoś! :p A że postanowiłam skolekcjonować cienie polecane dla ciemnych blondynek i rudzielców o zielonych oczach (dlatego, że jestem ciemną blondynką o zielonych oczach. :p), to do mojej mini kolekcji dołączyła paleta na 10 cieni okrągłych i fiolecik 491 ds. Już się lubimy ;)




Pięknie się błyszczy, w rzeczywistości jest intensywniejszy, bardziej fioletowy. :)

Ściskam,

P.S. dla zainteresowanych: Pustą paletkę kupiłam za 18 zł, wkład za 10. Promocji -50% w Inglocie nie zauważyłam. :]