wtorek, 29 listopada 2011

#73. Aaaa!

Post bezzdjęciowy, na szybko. Dostałam stypendium rektora. Aaaa! :D

Pozdrawiam,

poniedziałek, 28 listopada 2011

#72. Kilka słów wytłumaczenia.

Witajcie!
Znacie to uczucie, gdy limit transferu w internecie mobilnym jest na skraju wyczerpania? Ja znam. I właśnie teraz go doświadczam. Seriali mi się zachciało. Se se se. :D
Za to na początku grudnia obiecuję odpowiedzieć na TAG z przystojniakami. ;)

Pozdrawiam serdecznie,

poniedziałek, 21 listopada 2011

#71. Paznokciową odyseję czas zacząć.

Witajcie!
Po tym, jak połamała mi się większość paznokci, a połowa się rozdwoiła, postanowiłam w końcu zacząć działać w tym kierunku. Moi sprzymierzeńcy to (dodatkowo załapał się krem Ziajkowy, miał być post o zakupach :p):


Chodzi oczywiście o krem do paznokci i skórek, lakier się tak tylko załapał. Z lakierów rezygnuję na razie.


Wybrałam opcję diamentową. Byłam dość zmęczona w sobotę, a akurat nie było tej "8 w 1" (chyba). W ogóle... W piątek zasnęłam o 18. Obudziłam się o 23. i poszłam się umyć, po czym spałam dalej. Aż do 8. w sobotę. Mój rekord. :p
A moje paznokcie dzisiaj wyglądają tak:


Trzeci dzień "kuracji". Myślę, że raz na dwa tygodnie będzie post paznokciowy.

Ekhm. Mogę się pochwalić? Po dwóch miesiącach walki z ciałkiem i niechcianym tłuszczykiem - 6 kg mniej. :)))

Pozdrawiam serdecznie,

P.S. O 12. pędzę do biblioteki osiedlowej, robią wyprzedaż książek! :)

niedziela, 20 listopada 2011

#70. Niby zwyczajnie, a jednak...

Witajcie! :)
Dziś zaprezentuję Wam mój typowy dzienny makijaż. Lubię jednak dodać jakiś "inny" akcent, więc tutaj akurat z dodatkiem błękitu :)
Zanim wkleję zdjęcia. W życiu nie podejrzewałam, że tusz, którego użyłam, da taki świetny efekt! :p







Jaki to tusz? My Secret, 3 w 1. Za poniżej dziesięciu złotych. :)
P.S. Spaliłam ciastka. Babcia mnie zagadała. Tematy ślubne. A ja mogę o tym gadać cały dzień. :D

Pozdrawiam serdecznie,

sobota, 19 listopada 2011

#69. Jak zapełnię pustą ścianę? ;)

Jak zapewne pamiętacie z postów remontowych (Klik!) na waniliowej ścianie miał znajdować się malunek. Gałąź, z kwiatami. No ale nam nie wyszło, nie chciałyśmy brudzić farbą, kiedy meble już dotarły. Aleeee.... Ściana pusta być nie może. Znajdzie się na niej mój ulubiony obraz, w formie plakatu (plakat znaleziony :))


Uważam, że jest genialny. I doskonale do mnie pasuje. No ale plakat będzie w formacie A3, więc jeszcze sporo miejsca zostanie. Więc znajdzie się tam także wielka antyrama z kolażem ze zdjęć. Zdjęć A. i moich. Macie ochotę na odrobinę prywaty? ;)


No dobra, to tylko taki wstęp był. :D Jedziemy. ;)










Pozdrawiam,

czwartek, 17 listopada 2011

#68. Tropikalna rozterka. Make up.

Hej, Dziewoje!
Witam Was w ten mroźny dzień. Znów jestem chora, niestety. W dodatku w Toruniu wiele dziewczyn chodzi po mieście w strachu, bo grasuje u nas prawdopodobnie seryjny gwałciciel. Straszne. Sama mam gaz w torebce, zawsze. No i gdy tylko mogę, to nie wychodzę sama po zmierzchu.
Ale tak bardziej tematycznie. Jakiś czas zastanawiałam się, czy pokazać Wam ten makijaż. Bo coś mi nie wyszedł - jest nierówno. Nie mogłam się jednak oprzeć tym pozytywnym barwom! :)






Na rzęsach - Essence MA. :)

Zajawki najbliższych postów:
- jak pachnieć różami?
- co łączy Sycylię i Hiszpanię?
- czy hit okaże się moim hitem?
- czy W.A. mnie przekonał?
- poszukiwania świątecznych prezentów czas zacząć?
- jak zapełnię pustą ścianę?
To by było na tyle. Od Was zależy kolejność postów: na co czekacie najbardziej?
Przepraszam za nieobecność na blogu, mam tyyyyle pracy.

Pozdrawiam serdecznie,

niedziela, 13 listopada 2011

#67. Szwedzki kryminał? Chętnie! (Czytelnia, #1.)

Skończyłam dziś czytać trzecią część sagi kryminalnej szwedzkiej pisarki, Camilli Lackberg. Jak by Was do niej zachęcić...


Z okładki...

Październikowy poranek we Fjällbace. Rybak Frans Bengtsson wypłynął łódką, aby opróżnić więcierze, które zastawił na homary. Przy ostatnim z nich coś się mocno zacina, Frans przeczuwa, że nie będzie to zwykły połów, nie myli się, w siatce więcierza tkwi ciało dziewczynki... Patrik Hedström i jego koledzy z komisariatu policji w Tanumshede mają do rozwikłania kolejną skomplikowaną zagadkę. Podczas sekcji zwłok w płucach dziecka wykryto słodką wodę i ślady mydła. Ktoś utopił małą w wannie i wrzucił zwłoki do morza. Kto i dlaczego zamordował dziecko? Odpowiedzi należy szukać w odległej przeszłości... Kamieniarz jest trzecią powieścią kryminalnego cyklu Camilli Läckberg, którego akcja rozgrywa się we Fjällbace na zachodnim wybrzeżu Szwecji. Książki przetłumaczono na wiele języków europejskich, w Szwecji i Francji powstają również ekranizacje bestsellerowego cyklu. Pierwsze dwie książki Camilli Läckberg, Księżniczka z lodu oraz Kaznodzieja, były znakomicie napisane i bardzo ciekawe. Natomiast Kamieniarz jest dowodem, że autorka okrzepła, jest świadoma swoich możliwości... i może być zaliczana do najlepszych szwedzkich autorów tego gatunku. „Örnsköldsviks Allehanda”
Dwie poprzednie części przeczytałam, tak samo jak tę, z wypiekami na twarzy. Wczułam się strasznie. Książki C.L. zdecydowanie mają coś w sobie - rzadko kiedy, gdy czytam kryminały (a bardzo je lubię!), nie mogę zgadnąć, kto zabił. Tutaj główkowałam, główkowałam... Co prawda postać wydała mi się podejrzana, ale żeby tak od razu morderca? Nieee...
Zachęcam. Bardzo. Może Wam uda się prędko wytypować mordercę?
Czytałyście? Jak wrażenia?

Pozdrawiam serdecznie,

sobota, 12 listopada 2011

#66. Po raz pierwszy...

...mam do czynienia z lakierami Catrice. Więcej o nich powiem w następnych postach, dzisiaj pokażę Wam, w jakie kolory się zaopatrzyłam.


Po lewej: 030 My Cafe Au Lait At Notre-Dame
Po prawej: 600 After Eight.

Pozdrawiam serdecznie,

środa, 9 listopada 2011

#65. Pokażże czeluście swe!

Postanowiłam odpowiedzieć na tag pt. "Co znajduje się w Twojej torebce?". Ciekawy, ciekawy. Więc bez owijania w bawełnę: oto moja torba (bo torebką bym jej nie nazwała).


Torbę kupiłam w sierpniu w House, za niecałą stówkę. Spisuje się całkiem nieźle, póki co. :)
A co można w niej znaleźć?


Po pierwsze - standardowe wyposażenie, czyli: portfel, kalendarz, butelka wody mineralnej, okulary przeciwsłoneczne. Okulary mają już dwadzieścia lat, dostałam je niedawno od Babci. :]
Po drugie - kosmetycznie, tutaj mamy kosmetyczkę, a w niej: puder w kompakcie, bibułki matujące, szminkę, błyszczyk, pilniczek papierowy, tampony i podpaskę na czarną godzinę. Poza kosmetyczką: krem do rąk, krem do skórek i paznokci, perfumy (Mexx Wild).
Po trzecie - troszkę medykamentów, tutaj akurat mam psikacz na gardło, często borykam się z bólem gardła. Zazwyczaj mam jeszcze tabletki przeciwbólowe, bo cierpię na migreny (jesteście prawdziwymi Szczęściarami, jeśli nie znacie bólów migrenowych).
Po czwarte - wyposażenie studenta, czyli zeszyt, w którym mam wszystko - nie rozumiem moich koleżanek, które od każdego przedmiotu mają inny zeszyt (;p), notatnik, w którym zapisuję pomysły na artykuły historyczne, do publikacji (może kiedyś...), a także do blogowego kącika historycznego, który pojawi się niebawem na blogu (wiecie, jak złota myśl nadejdzie lub coś się przypomni), długopisy, zakreślacz, pen drive, pochewka na okulary, która służy mi za piórnik (a co będzie się marnować w szafie ;p) i słownik łacińsko - polski - jak na filologa przystało, słownik zawsze się przydaje, nie tylko na łacinie - na historii i filozofii również.
Po piąte - inności - zawsze mam w torbie jakąś książkę, najbardziej lubię kryminały (ostatnio szwedzkie). Może chcecie, żeby na blogu pojawiły się posty pt. tytułem "Książka tygodnia"? Naprawdę dużo czytam, także wiele by tego było. :p Noszę też ze sobą gaz pieprzowy. Znam podstawy samoobrony, ale różnie to bywa. A bardzo często późno wracam sama do domu. 
Jak widać - nie ma tu telefonu, najczęściej noszę go  kieszeni, bo ciągle gdzieś dzwonie, a mój staruszek (SE K510i) w torbie rozpada się na części. :p Nie ma też chusteczek, bo ciągle ich zapominam, gubię, dziewczyny noszą dla mnie dodatkową paczkę. W innej torbie mam też widelec i łyżeczkę - a co będzie, jak zachce mi się jogurtu czy sałatki, a nie będzie jak tego zjeść w biegu? :p

A co Wy nosicie w swoich torbach, torebkach, torebeczkach? Lubię czytać takie posty. :)

Pozdrawiam serdecznie,

niedziela, 6 listopada 2011

#64. Trzypokoleniowa recenzja. :)

W końcu zebrałam się do napisania recenzji produktów marki DermActol. Dlaczego recenzja trzypokoleniowa? Bo w dniu, w którym otrzymałam kosmetyki wygrane w rozdaniu na blogu _Alessandry (którą serdecznie pozdrawiam :)), akurat odwiedziła nas (mieszkam z Babcią) moja Mama. Wyjęłam kosmetyki z paczki, a wtedy każda z nas wyciągnęła rękę w kierunku innego kosmetyku. Tak więc zapraszam Was na recenzję pisaną przez trzy osoby. :)


Dermactol, PantheVera Treatment Lotion
"PantheVera Balsam nawilża, uspokaja i schładza skórę na długi czas. PantheVera Balsam jest przyjemny i łagodny dla skóry, szybko się wchłania i daje uczucie elastycznej skóry.
Ulga dla podrażnionej i zaczerwienionej skóry z powodu wysuszenia lub oparzeń słonecznych.
PantheVera zawiera wysokie stężenie ekstraktu Aloe Vera i Panthenolu (Pro - Vit. B5). Aloe Vera żel - środek chłodzący i nawilżający skórę. D-Panthenol - działa łagodząco na podrażnienia skórne, swędzenia."
pojemność: 180 ml
Kilka słów od... Babci:
Od kiedy pamiętam, borykam się z przesuszoną skórą na całym ciele. W związku z tym bardzo polubiłam treściwe masła do ciała, które na dłuższy czas pozostawiały nawilżający film na skórze. Balsam PantheVera rzeczywiście przynosi ulgę dla suchej skóry, pozostawia na niej przyjemne, delikatne uczucie chłodu, ale - jeśli chodzi o moją opinię - za szybko się wchłania! Tak jak powiedziałam wcześniej, lubię, gdy balsamy pozostawiają film na skórze, długotrwale ją nawilżając. Ten balsam nawilża tylko na kilka godzin. Gdy smaruję się nim po kąpieli, po kilku godzinach, gdy już zasypiam, nie ma po nim śladu. Jego największą wadą jest jednak zupełny brak wydajności. No i zapach, początkowo przyjemny dla nosa, później drażniący. Oddałam go wnuczce do wykończenia, gdyż właśnie zapach bardzo mi się "przejadł". Bardzo dobrym pomysłem jest zastosowanie pompki do tego produktu. 


DermActol, krem do stóp
Na suchą, szorstką i popękaną skórę

"Intensywne działanie na suchą, szorstką i popękaną skórę stóp. Specjalna formuła opracowana naukowo łącząca masło Shea, oliwę z oliwek i drobnoustrojowy olej pszenny z Panthenolem."
pojemność: 75 ml
Tym razem... Mama:
Moje bardzo wysuszone i szorstkie pięty wymagają szczególnej pielęgnacji. Używałam już różnych kremów, tańszych i droższych marek, ale żaden do tej pory nie przyniósł takich efektów, jak ten! Jest bardzo gęsty, a przez to wydajny. Ma miły zapach. Po kilku pierwszych użyciach moje pięty zaczęły wracać do normalnego wyglądu, nie były już tak szorstkie i popękane. Kremu używam dwa razy dziennie, wchłania się szybko, a dwa razy w tygodniu smaruję stopy grubą warstwą i zakładam na noc skarpetki. Po kilku tygodniach stopy są gładkie, nie potrzebują innych kosmetyków. Zastanawia mnie tylko, czy po odstawieniu kremu efekt się utrzyma? Na pewno dam znać. 


DermActol - krem do rąk
Na suchą, szorstką i popękaną skórę

"DermActol krem to specjalnie opracowana formuła stosowana na suchą, szorstką i popękaną skórę. Oparty na naturalnych substancjach aktywnych wzbogaconych z witaminami i naturalnymi tłuszczami, które łatwo się wchłaniają i tym samym gwarantują zdrową, gładką i elastyczną skórę. Krem jest silnie zagęszczony (skoncentrowany) i tym samym naniesienie niewielkiej ilości kremu powoduje, że skóra staje się miękka, elastyczna i gładka.
DermActol jest idealny szczególnie dla suchej, szorstkiej i popękanej skóry, dzięki połączeniu czterech wyjątkowych składników: masła Shea (...), oliwy z oliwek (...), drobnoustrojowego oleju pszennego (...), wyciągu z aloesu (...).
DermActol może być stosowany również do twarzy i warg."
pojemność: 75 ml
Tako rzecze Motylica:
Najlepszy krem do rąk, jaki kiedykolwiek stosowałam! A mam dość suche dłonie, koszmar zaczyna się wraz z jesiennymi, zimnymi wiatrami i coraz niższymi temperaturami. Ma dość przyjemny zapach, przypominający apteczne maści, który po naniesieniu szybko się ulatnia. Wystarczy nałożyć niewielką ilość kremu na dłonie, jest bardzo gęsty, ale, ku mojej niezmiernej radości, bardzo szybko się wchłania. Film, który pozostawia na skórze jest bardzo delikatny. Przy regularnym stosowaniu krem poprawił znacząco stan skóry moich dłoni, zauważyłam też, że paznokcie stały się twardsze. Niestety, w najbliższym czasie się skończy, czas więc zacząć szukać następcy. A nie będzie łatwo! Dopiero wczoraj w sumie dokładnie przeczytałam ulotkę i zauważyłam to, co wytłuszczonym drukiem napisałam w opisie kosmetyku. Użyłybyście tego samego kosmetyku do dłoni i twarzy? Ja w życiu. :p

Używałyście tych kosmetyków? Jeśli tak - co o nich sądzicie? 

Pozdrawiam serdecznie,



sobota, 5 listopada 2011

#63. Listopadowe zerowanie.


Tym razem udało mi się znaleźć siedem sztuk do zerowania. Oto moi kandydaci:



  1. Dermactol PantheVera, Treatment Lotion - balsam, który męczy. Mnie przynajmniej. Ale więcej o nim wieczorem, bo muszę napisać recenzję w końcu.
  2. Dermactol, Intensive Hand Care - lek na całe zło. O nim również wieczorem.
  3. Dermactol, Intensive Foot Care - następny brylancik. Ale o nim później.
  4. Clean & Clear, Oczyszczający tonik przeciw wągrom - paskud nad paskudami. Jak wykończę, to napiszę recenzję. W sumie nie wiem, czemu go kupiłam. 
  5. Ziaja, Mleczko ogórkowe - całkiem przyjemny kosmetyk. Ale musi ustąpić innym miejsca na półce.
  6. Kobo Professional, Translucent loose powder - mój mistrz! Ale już na wykończeniu i mam ochotę wypróbować czegoś nowego.
  7. Essence, Ultra strong nail repair - miła odżyweczka, ale tak jak wyżej - mam ochotę na inne, a konkretniej na te z Eveline.
To mój plan minimum. Będę przeszczęśliwa, jeśli uda się zdziałać więcej. :)

Pozdrawiam serdecznie,
Motylica. :*

piątek, 4 listopada 2011

#62. Plany weekendowe?

Jejciu, ale jestem dziś zmęczona. Piątek to dzień tygodnia, który po podjęciu studiów na drugim kierunku przestał być moim ulubionym. Jeden Wydział mieści się na toruńskiej Starówce, drugi w miasteczku uniwersyteckim, a piątek u mnie wygląda tak:
8.00 - geografia historyczna - miasteczko uniwersyteckie.
9.45 - język grecki - toruńska Starówka.
11.30 - historia starożytnej Grecji - miasteczko uniwersyteckie.
13.15 - wielkie religie świata - miasteczko uniwersyteckie.
Biorąc pod uwagę jakże ogromne (tja...) przerwy między zajęciami, mam wszystko wyliczone co do minuty - dojazd, przyjazd... Cały piątek jestem "w trasie". Po powrocie do domu nie ruszyłam nawet obiadu, od razu poszłam spać. Ok. 19. się obudziłam. I co? Nadal jestem zmęczona... Tragedia.

Poza nauką (a jakże!) mam w planach nadrobić zaległości blogowe:
- moje plany co do listopadowych zużyć;
- zupełnie inna recenzja produktów Dermactolu;
- pewnie pomęczę Was makijażami :p;
- na dysku są zdjęcia do recenzji mini peelingów Joanny, także o nich może w końcu napiszę;
- od Pierniczkowej (:*) podpatrzyłam pomysł na temat zupełnie odległy od świata kosmetycznego - Ona będzie pisała w soboty o Henryku VIII, ja chciałabym odkrywać przed Wami sekrety historii, ciekawostki, może informacje, których jeszcze nie znałyście, a w szkole o tym nie mówią. Wiem, że niewiele jest osób, które w szkole lubią / lubiły historię, wiele zależy od nauczyciela. A swoimi postami może zachęcę Was do niej. Co Wy na to? Z racji tego, że pragnę zajmować się historią na co dzień, będę na Was testować moje umiejętności pisania interesujących tekstów. :)

Życzę Wam miłego weekendu,
Motylica. :*

P.S. Mam już 90 obserwatorów, bardzo Wam dziękuję. Może macie jakieś pomysły, chciałybyście o czymś poczytać? :)

środa, 2 listopada 2011

#61. Październikowi ulubieńcy.

Czemu nikt nie przypomniał mi o ulubieńcach? No dobra, przyznaję się, to moja skleroza młodzieńcza. Ale już nadrabiam. :)


No to co, od lewej?
Essence, Multi Action Mascara - na początku mnie strasznie irytowała. Gdzieś już żaliłam się, że się osypuje, jest fuj, błe, etc. I rzuciłam agentkę w kąt. Ale... Po dwóch tygodniach od zakupu odkryłam jej możliwości. Przeprosiłam ładnie i obiecałam, że nic nie zniszczy naszego cudownego związku. :p

Essence, Colour & Go, 76 hard to resist - przepiękny, głęboki granat. Czuję, że niedługo będzie trzeba kupić kolejną buteleczkę, bo raz, dwa razy na tydzień muszę mieć nim pomalowane paznokcie. Jest idealnie dopasowany do kolorów moich ubrań. Pokazywałam Wam, jak wygląda na pazurkach?

STH, Dermactol, Krem do rąk na suchą, szorstką i popękaną skórę - ratunek dla moich dłoni. Ale tutaj nie będę się rozpisywać, bo w tym tygodniu będzie innowacyjna recenzja produktów Dermactolu, któe wygrałam w rozdaniu. :)

Essence, Gel eyeliner, 03 Berlin rocks - śliczny fiolet, doskonale podkreśla moje dziwne tęczówki. Ma idealną konsystencję, lepszy niż brąz.

Quiz, Cherie, Beauty Finish pressed rouge, nr 10 - bardzo go lubię! Pięknie, naturalnie podkreśla kości policzkowe. Nie ma szału z utrzymywaniem się na skórze, ale i tak się lubimy.

Jacy są Wasi ulubieńcy? Macie któryś z opisanych powyżej produktów? Co o nich myślicie?

Pozdrawiam cieplutko,
Motylica. :*

wtorek, 1 listopada 2011

#60. Niebieski motyl?

Mam dla Was dzisiaj pierwszy makijaż z użyciem paletki Curacao Sleeka. Jest ge - nial - na! Tak jak mówiłam - makijaż z użyciem granatowego cienia. I - tak, tak - bawiłam się z taśmą klejącą. :]





Ha ha! Dopiero zauważyłam, że z prawej strony cień jest wyżej wyciągnięty. :p
Użyte kolorki:

Pozdrawiam serdecznie,
Motylica. :*